niedziela, 4 listopada 2012

Rozdział I

*,, Pomocy, znów to zrobiłam.Byłam tu już wcześniej…
  Dziś znowu się zraniłam
I najgorsze jest to, że poza mną nie ma nikogo winnego. „


Jeszcze tylko kilka sekund, kilka głębokich wdechów, kolejne zaciśnięcie powiek… jeszcze chwila i będę w stanie wyjść z tej przyciasnej łazienkowej kabiny. 
Powoli przesunęłam dłonią w stronę klamki, zacisnęłam blade place na zimnym metalu i ospale podniosłam się z jasnych kafelek.
Ponownie zakręciło mi się w głowie. Przyłożyłam zimną dłoń do czoła i zamknęłam oczy.
Dlaczego to musiało się dziać akurat teraz?
- Wszystko w porządku? – głos szatyna rozniósł się echem w mojej głowie, minęła chwila zanim jego słowa w pełni dotarły do mojej świadomości.
Chłopak delikatnie zastukał w cienkie drzwi kabiny ponawiając pytanie.
Westchnęłam ciężko opierając się plecami o zimne kafelki. Chłód zawsze przynosił mi ukojenie, powoli rozluźniłam spięte mięśnie powtarzając sobie, że muszę w końcu opuścić to cholerne pomieszczenie.
- Faith, jesteś tam?
Skrzywiłam się, czy on naprawdę musiał tam sterczeć? Przecież nawet mnie nie znał….zaraz skąd on do diaska zna moje imię?
Z impetem popchnęłam drzwi szkolnej łazienki omal nie taranując nimi chłopaka, który pośpiesznie odskoczył do tyłu.
- Łoooł, uważaj – wymamrotał przestraszony obdarowując mnie pełnią swojego czekoladowego spojrzenia.
Zerknęłam na niego kątem oka ignorując wypowiedziane słowa. Mimo iż wciąż kręciło mi się w głowie pewnym krokiem zmierzałam w stronę umywalek, gdzie opukałam zmęczoną twarz.
- Już ci lepiej? – spytał z troską w niewyjaśniony sposób znajdując się tuż przy mnie
Wzruszyłam beznamiętnie ramionami wycierając buzię kilkoma papierowymi ręcznikami.
Nie miałam pojęcia jak to robił, ale poruszał się tak bezszelestnie, że podnosił mi ciśnienie niemal za każdym razem, gdy niespodziewanie znalazł się kilka kroków ode mnie.
- To damska toaleta – odezwałam się w końcu unosząc prawą brew ku górze. Oparłam dłonie na blacie spoglądając w swoje lustrzane odbicie.
Przemęczona szara twarz, wciąż pyzate policzki, które zdobiły lekkie rumieńce, ciemno-szare podkowy obciążające duże oczy o ciemnych tęczówkach oraz długie loki spływające równomiernie po moich plecach.
- Wyglądasz dużo lepiej niż kilka minut temu – zapewnił pośpiesznie.
Dopiero teraz zorientowałam się, że jego ramię styka się z moim, a czekoladowe tęczówki idąc śladem moich wpatrują się w tą samą osobę odbijającą się w krzywym zwierciadle.
- Nie powinno cię tu być – powiedziałam bardziej do siebie niż do niego rozglądając się za swoją torebką.
- Miałem tak po prostu przejść obok? Prawie zemdlałaś na tym korytarzu – obruszył się podając mi przedmiot, którego tak niecierpliwie szukałam.
- Mogłeś zrobić to, co wszyscy – stwierdziłam uznając, że niczego by to nie zmieniło jednocześnie zawzięcie poszukując telefonu, który zawieruszył w któreś z kieszonek.
- Nadal masz mdłości? – zapytał niespodziewanie wciskając dłonie w kieszenie swoich startych jeansów.
- Nie – odpowiedziałam krótko spoglądając w ekran znalezionego przedmiotu - Możesz już zająć się swoim życiem, bo mi naprawdę nic nie jest – nieświadomie uniosłam głos wypowiadając ostatnie słowa ze zdecydowanie zbyt dużym naciskiem.
W odpowiedzi otrzymałam stłumiony chichot, co jeszcze bardziej mnie rozzłościło. Po jaką cholerę ten człowiek prowadził mnie do tej zasranej łazienki? Przecież sama doskonale bym sobie poradziła!
- Naprawdę powinieneś już iść- stwierdziłam niegrzecznie wbijając w niego rozwścieczone spojrzenie.
- Hej, spokojnie… nie zabijaj mnie tymi ciemnymi tęczówkami, ja naprawdę chcę ci tylko pomóc – wybełkotał rozbawiony unosząc dłonie w obronnym geście.
Drwił ze mnie nie próbując nawet tego zatuszować. Nie potrafiłam mu się dziwić, gdybym była na jego miejscu też nie byłabym w brać tak nie perfekcyjnej istoty na poważnie. Wyglądałam jak wybryk natury, nie było we mnie nic, co mogłoby, choć w niewielkim stopniu przyciągnąć płeć męską… byłam odmieńcem, niezdolnym do życia i normalnego funkcjonowania….pieprzonym odmieńcem.
- Zawsze tak reagujesz, gdy ktoś chce ci pomóc? – zapytał kąśliwie opierając się o ścianę.
Zagryzłam dolną wargę spuszczając wzrok na białą posadzkę.
Miał szczęście, że sprzączka mojej torebki była za krótka, aby go dosięgnąć, w przeciwnym razie oberwałaby w ten pusty łeb.
- Muszę wracać do sali – bąknęłam pod nosem wrzucając wszystkie przedmioty do szmacianej torby i zarzucając ją na ramię – Jestem już spóźniona na sprawdzian z matmy… - dodałam cicho wkładając całą swoją siłę w otwarcie drzwi prowadzących na korytarz.
Z głośnym świstem wypuściłam powietrze z płuc. Znowu zakręciło mi się w głowie, ale zignorowałam to nie bacząc, że długi, szkolny korytarz pomalowany na jasny brąz rozmazuje mi się przed oczami do tego stopnia, że niemal nie jestem w stanie odróżnić poszczególnych sal.
Szkoła podczas lekcji była taka cicha… sprawiała wrażenie pustej, osamotnionej oazy, jakby coś zachęcało, aby tam zostać… zaszyć się w jedynym z pomieszczeń, pozostawić tam swą duszę, wyzionąć ducha… była przepełniona, a zarazem pusta, bezpieczna, ale oziębła, zupełnie jak ja.
~*~
- Panno Tanner proszę o ciszę! – profesor Jack wbił we mnie zirytowane spojrzenie, z którego wydzierało tak wiele bezsilności.
- Możesz mi wreszcie powiedzieć jak rozwiązałaś zadanie siódme? – wysoki głos Briana rozniósł się echem po klasie wkradając się nawet zza tablicę lekcyjną.
Moje policzki momentalnie przybrały różany kolor, a spojrzenie instynktownie powędrowało ku czubkom chodzonych trampek.
- Brian! –ryknął nauczyciel czerwieniąc się niczym świąteczny barszcz z uszkami.
Z racji tego, że był otyły zajęło mu trochę czasu zanim wstał w krzesła i dotarł na sam koniec sali, w celu prowizorycznego doglądania kolegi, który przed sekundą ściągnął na mnie niezłe kłopoty.
- Oboje stracicie możliwość uzyskania dobrej oceny, jeśli odezwiecie się, choć słowem! – warkną zdenerwowany podciągając swoje przyduże okulary.
- Dobrze proszę pana – odparł potulnie Brian nie kusząc się nawet na zniżenie głosu. Zaraz potem uśmiechnął się niewinnie kiwając się na krześle.
Mimowolnie spojrzałam w jego stronę nie mogąc opanować chichotu.
 Właśnie pisałam test z matmy, pospolicie zwaną czarną magią, która za Chiny nie była dla mnie przyswajalna. Z racji tego, że nie opanowałam materiału na sprawdzian nie znałam połowy zagadnień, których dotyczyły zadania. Groziła mi kolejna jedynka, ale mimo to tłumiłam śmiech rozbawiona niemalże codziennym zachowaniem kolegi, który siedział zaledwie ławkę dalej.
Kątem oka zerknęłam na profesora Jacka. Jego czupryna wyglądała niczym siano na czubku głowy, a purpurowe policzki przyprawiały o kolejny atak śmiechu. Wzrok miał czujnie wbity w przeciwległą ścianę, jakby właśnie na niej napisane miał, kto teraz ściąga. Mimo iż nigdy nie umiał utrzymać wzorowego porządku na lekcji, nie radził sobie z uczniami i nie potrafił zagarnąć na swoją stronę ich szacunku był zarówno dobrym nauczycielem jak i człowiekiem… żałowałam jedynie tego, że tylko nieliczni byli w stanie to dostrzec. Dlaczego moi rówieśnicy postrzegali dobro oczami, nie sercem?
~*~
- O mój Boże, nic ci nie jest? - pochylona Savannah wzięła głęboki wdech sapiąc ciężko - Justin powiedział mi, co się stało, poprosi, żebym odprowadziła cie do domu, ale nasza schorowana bidulka ma takie ruchy, że jej po prostu nie da się dogonić! – prychnęła spoglądając na mnie spod łba, przez co uśmiechnęłam się mimowolnie.
- Mogłaś powiedzieć, że mam zaczekać – wzruszyłam niewinnie kruchymi ramionami podając jej torbę
- Krzyczałam za tobą przed pół drogi! – krzyknęła machając przy tym rękami.
Zaśmiałam się przekręcając głowę na bok. Cóż mogłam poradzić, że jej nie słyszałam?
- Powiedziałaś, że kto prosił cię, żebyś ze mną wracała? – podłapałam pośpiesznie chcąc zmienić temat
Nadal nie mogłam opanować uśmiechu. Wyglądała tak zabawnie, gdy była na mnie zła.
- Justin – odparła krótko wzdychając ciężko.
- Kto? –spytałam unosząc prawą brew ku górze robiąc przy tym zabawną minę.
Przyjaciółka uderzyła mnie piąstką w ramię uśmiechając się dwuznacznie.
- Chłopak, w którym bujasz się od pierwszej klasy podstawówki – przypomniała brutalnie idąc przed siebie – „ Zobacz, jaki ten chłopak jest przystojny… wiesz on chyba ma na imię Justin!”- wyrecytowała z pamięci przybierając przy tym nienaturalny, niski ton głosu.
- Oh, jak możesz, miałam wtedy siedem lat! – krzyknęłam jednocześnie rozbawiona i poirytowana, że po raz kolejny wypomina mi błędy dzieciństwa – Poza tym, to było dawno i już nie jest aktualne- stwierdziłam lekko udając obojętną.
- Nie wciskaj mi kitu, że ten chłopak nie jest już przystojny, no przynajmniej dla ciebie – wywróciła teatralnie oczami zakładając za ucho niesforny kosmyk włosów –Poza tym, nadal niekontrolowanie wbijasz w niego maślane oczy, więc, w fakt, że już Ci się nie podoba także nie uwierzę – dodała pośpiesznie rujnując moją linie obrony.
Cholera, dlaczego ona zawsze musiała mieć rację?
Westchnęłam zrezygnowana, na co szturchnęła mnie w ramię.
- Przyznaj się, udawałaś chorą, żeby ci pomógł – stwierdziła błyskotliwie zatrzymując się przed moim domem, po czym wbiła we mnie błyszczące z zaciekawienia tęczówki niecierpliwie czekając na odpowiedź.
Przez chwile unikałam jej wzroku rozważając dokładnie każde słowo tym samym zastanawiając się nad odpowiedzią.
Zupełnie świadomie ograniczałam swoje posiłki, wściekając się na każdą nieudaną próbę zrzucenia wagi, zupełnie świadomie kroczyłam ku przepaści, aby zniszczyć cały psychiczny system obrony, celowo przekroczyłam najdrastyczniejsze bariery, umyślnie umierałam ze strachu przed toksycznymi myślami. Wszystko po to, aby zwrócić na siebie uwagę jednego człowieka, który w żadnym wypadku nie zasługiwał na takie poświecenia. Naprawdę sądziła, że jestem taka głupia?
- Masz mnie – odpowiedziałam nieszczerze wywracając przy tym oczami – Chciałam zwrócić na siebie jego uwagę – dodałam rozbawiona – To wszystko – wzruszyłam beznamiętnie ramionami szurając butem o ciemny asfalt.
- Wiedziałam! – pisnęła idiotycznie, po czym ułożyła dłonie na moich ramionach i spojrzała mi w oczy – A tak na poważnie, masz na siebie uważać, słyszysz? Nie wiem, czy hiperbolizował opowiadając mi, co się z tobą działo, ale zacznij się o siebie troszczyć, bo nawet teraz widać, że jesteś blada jak ściana – stwierdziła śmiertelnie poważnie, po czym ucałowała mój prawy policzek i przytuliła mocno – Właź pod kocyk, wypij ciepłą herbatę i wypoczywaj, bo, z kim ja będę żartować na lekcji, jeśli zachorujesz? – zapytała z uśmiechem wypuszczając mnie z objęć.
- Dzięki – odparłam zaskoczona tą nagłą czułością.
- Dbaj o siebie – powiedziała na pożegnanie i pomachała w moja stronę skręcając w drugą uliczkę.
Jeszcze chwile stałam pośrodku pustego chodnika nie widząc sensu wchodzenia do domu. Moją drobną postać otulał chłodny jesienny wiatr rozwiewając długie, kruczoczarne włosy. Wokół nóg plątały się złocisto-czerwone liście, a nad uchem szeleściły drzewa.
Chciałam zrobić krok w stronę domu, pragnęłam poczuć ciepło otulające moje przemarznięte ciało, wdychać zapach świeżo przygotowanego obiadu, słyszeć powitalny głos rodzicielki, jednak nie potrafiłam ruszyć się z miejsca, więc po prostu tam stałam…
~*~
Zaledwie kilka kroków dzieliło mnie od drzwi wejściowych, wystarczyło jedynie wyciągnąć dłoń w stronę klamki, nacisnąć ją, a następnie delikatnie popchnąć.  Czułam się tak niesamowicie zmęczona, przemarznięta i senna, że nie potrafiłam nawet wcelować ręką na klamkę, co doprowadzało mnie do niemałej złości. Cholerny obraz po raz sety dzisiejszego dnia zaczął tracić ostrość. Przeważnie zdążało się do niespodziewanie i szybko mijało. Podobnie było z bólem głowy, który w jednej sekundzie zaczął się nasilać. Czułam się tak, jakby ktoś najzwyczajniej w świecie napompował mi głowę, zdawała się być tak duża, a zarazem tak lekka.  Przez chwilę obawiałam się, nawet, ze zwariowałam, ale gdy do tego wszystkiego zaczęło mi się kręcić w głowie uznałam, że to typowe i zaraz minie… przynajmniej do tej pory mijało.
Zamknęłam oczy mając nadzieję, że zaraz wszystko wróci do normy. Powoli popchnęłam drzwi, aby je otworzyć. Ból głowy nasilił się, a obraz przed oczami stał się zamazany do tego stopnia, że nie widziałam nawet zarysów mebli.  Miałam wrażenie, że doszczętnie tracę kontrolę nad własnym ciałem. Powoli przekroczyłam prób domu i w chwili, gdy postawiłam nogę na nowych panelach umysł przestał się bronić. Runęła na ziemie tracąc przytomność.

*fragment piosenki Sia -brethe me

~*~
Dobry wieczór ; ) Pierwszy raz w życiu w tak krótkim odstępie czasowym dodaję kolejną pracę. Zaskoczyłam samą siebie, chyba sobie to gdzieś zapiszę ;d 
Jeśli chodzi o tekst powyżej - przepraszam,że jest taki krótki, planowałam napisać coś dłuższego, ale ostatecznie straciłam pomysł na rozdział, wiec nie udało mi się wykrzesać nic więcej.   
Niecierpliwie czekam na wasze opinie  i przy okazji serdecznie dziękuję za tak dużą ilość komentarzy pod prologiem oraz zaskakującą liczbę wejść ; ) 

-wasza Kar ;* 


 czytam=komentuję  

26 komentarzy:

  1. Rozdział bardzo mnie wciągnął, nie wiem czemu ale widzę swoje odbicie w osobie Faith. Pewnie dlatego, że ona też poświęca się w niemały sposób aby zwrócić na siebie uwagę chłopaka. Nie mogę się napatrzeć na szablon, jest śliczny. *-*
    Ciekawa jestem co stanie się w drugim rozdziale, czy z Faith będzie wszystko w porządku czy wręcz przeciwnie. ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham cię dziewczyno ! Ten rozdział był genialny ... Nie mogę się doczekać drugiego . xxx

    OdpowiedzUsuń
  3. O jejuuuuu kurcze co jej jest? Ciekawosc mnie zzera. Masz talent !! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. jej jest świetne..ale co jej jest? Ey..ona ma o siebie dbać no!:(
    Świetnie piszesz!
    Czekam na kolejny <3

    @alexxys96

    OdpowiedzUsuń
  5. Krótki czy nie i tak wspaniały ! <3 Nie mogę doczekać się dalszego rozwoju akcji kochana :) <3

    OdpowiedzUsuń
  6. oczywiście spodziewałam się tego, bo czego można się spodziewać po Karolinie. Byłam przy wszystkich twoich opowiadaniach, a bynajmniej tak mi się wydaję i jestem przyzwyczajona już, ze twoje rozdziały zwalają z nóg, twój styl pisania zapiera dech w piersiach, a cały klimat jaki rozsiewasz jest niesamowicie interesujący, dlatego nie pozostaje mi nic innego jak z niecierpliwieniem czekać na następne, o których muszę być informowana ♥

    - Twoja M.

    OdpowiedzUsuń
  7. wow... świetnie piszesz, wszystko dokładnie opisujesz, każde zdanie jest dopracowane. Rozdział wciągający, i długość też jest dobra :) Niecierpliwie czekam na kolejny.
    PS. Mogłabyś mnie informować ? @YoBieber_Swag :) xx

    OdpowiedzUsuń
  8. wow! świetny rozdział :) bardzo podoba mi się twój styl pisania :) czekam na nn :) @swaggyjusteen

    OdpowiedzUsuń
  9. Szczerze mówiąc, to nigdy nie czytałam żadnego opowiadania o Bieberze. Nie to, że go nie lubię, czy coś w ten deseń ^^.
    Zapoznałam się z prologiem i rozdziałem, i zawiało mi aż taką jesienną deprechą. Ciekawi mnie, co dokładnie jest powodem takiego stanu głównej bohaterki i mam nadzieję, że niedługo moje pytanie zostanie rozwiane, bo mam zamiar wpaść tutaj na następny rozdział :D.
    Buziak!

    OdpowiedzUsuń
  10. kocham ta piosenkę <33
    jak mówiłam.. nie przepadam za tą parą, ale wgl. nie przeszkadza to w tym, abym uważała tą opowieść za kawał dobrej roboty :)
    naprawdę świetna praca i to zakończenie...ach....
    i znane kazdemu Twojemu czytelnikowi uczucie ciekawości co będzie dalej... ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. WOW. Zajebiście piszesz:) Czekam nn:) @moreofyou_baby

    OdpowiedzUsuń
  12. w końcu znalazłam chwilę i zaczęłam czytać. jestem pod ogromnym wrażeniem. uwielbiam twoją twórczość, a opowiadanie zapowiada się świetnie. z niecierpliwością czekam na nowy rozdział.

    nie umiem pisać komentarzy, przepraszam.

    {fenetre-sombre}~szpilen

    OdpowiedzUsuń
  13. Wow! Cudownie... Naprawdę od początku wiedziałam, że to nie będzie kolejne opowiadanie o miłości. Na razie jest bardzo tajemniczo i to mi się bardzo podoba. A ten prolog... nie wiem co on może oznaczać, mam nadzieje, że wszystko skończy się dobrze. Ha ha ha dopiero pierwszy rozdział, a ja już mówię o końcu. Jesteś wspaniała, masz wielki talent. Czekam na kolejny cudowny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  14. Boże drogi, kocham cię !!! Czuję, że to opowiadanie będzie najlepszym jakie w życiu czytałam . ;*
    @sexisexiSHAK

    OdpowiedzUsuń
  15. genialne *____*
    czekam na nowy rozdzial!! :>
    @Foodlenators

    OdpowiedzUsuń
  16. Aww, bosko się zaczyna. Świetny rozdział. Bardzo podoba mi się jak piszesz. Starannie dobierasz słowa i masz bogaty zasób słownictwa. Czekam na kolejny rozdział :)
    @kidrauhlovely

    OdpowiedzUsuń
  17. cudowne! uwielbiam Twoje dzieła i po raz kolejny jestem pozytywnie zaskoczona Twoją pracą. rozdział jest niesamowity, a końcówka trochę tragiczna, jednak ona powoduje, że jeszcze bardziej nie mogę się doczekać następnego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
  18. guguigyujbuijbuj *___*
    zarąbiste <3

    OdpowiedzUsuń
  19. PS. mogłabyś Mnie informować ? ;P
    @BieberKidrauhl3

    OdpowiedzUsuń
  20. WoW!!! Normalnie brak mi słów. Piszesz tak,tak...że nie potrafię znaleźć słów aby opisać jak mi sie Twoje opowiadanie podoba. Jest takie smutne. Jej problemy ze zdrowiem i wgl. To sprawia ,że jest strasznie wciągające. Ja chce czytać jeszcze, jeszcze i jeszcze raz. Nie mam tego dość. Ten rozdział chyba z 5 razy przeczytałam i chyba przeczytam jeszcze raz :D Strasznie podobają mi się postacie, ich charakter. Justin wydaję się takim miłym, zwykłym chłopakiem, a Faith zakompleksioną, zamkniętą w sobie nastolatką. Ale pozory czasem mylą. Nie mogę się już doczekać aby dowiedzieć się jacy są i tego co się będzie dalej działo.
    :****
    Sel_My_Angel_

    OdpowiedzUsuń
  21. Wszystko co jestem w stanie powiedzieć to omg, świetny rozdział, z niecierpliwością czekam na nn. @dajmibit

    OdpowiedzUsuń
  22. OMB rewelacja czytałam już dwa razy czekam na więcej !!! no świetnie !!! oby tak dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Bardzo dobry rozdział... co ja gadam "bardzo dobry" to za słabe określenie. Jestem naprawdę zakochana w twoim opowiadaniu, niesamowicie mnie wciągnęło. Styl pisania, bohaterzy jakich wykreowałaś, fabuła którą wymyśliłać. BIG LOVE
    właśnie zaczynam, próbuję więc rozkręcić, zapraszam witness-the-slow-death.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  24. Bardzo mi się podoba O.o Podziwiam cię za to bo przekazujesz tyle uczuć, że aż nie wiem co napisać. Jak możesz poinformuj mnie o nowym w zakładce "spam" na www.insolite-vies.blogspot.com z góry dziękuję ;D

    OdpowiedzUsuń
  25. Cudowny rozdział, ale czego innego mogłam się spodziewać ? :) Uwielbiam Twój styl pisania. Szkoda tylko, że rozdział taki króciutki, ale liczę, że kolejny będzie już dłuższy :)Przy okazji, zapraszam na mój blog : http://xthey-dont-know-about-us.blogspot.com/ X

    OdpowiedzUsuń
  26. Rozdział naprawdę jest wspaniały i bardzo, bardzo mi się podoba <3 Trochę nie mogę się połapać co prolog wnosił do tego opowiadania, ale mam nadzieję, że niedługo to załapię :) Ostatnio ciężko kontaktuję, może to dlatego. I cholernie cię przepraszam, że tak długo nie dodawałam komentarza, ale w tygodniu brak czasu i tak jakoś wyszło, że dodaję go dopiero teraz. Ogólnie, mimo, że to dopiero początek jestem zakochana w tym opowiadaniu. Nawet sobie nie wyobrażasz, jak ja je uwielbiam ♥ Mogłabym czytać godzinami, bez końca i przysięgam, że by mi się nie znudziło. Wątki tutaj są dość tajemnicze i zostawiasz niektóre sprawy niewyjaśnione, a dzięki temu sprawiasz, że jeszcze bardziej ubóstwiam to co piszesz. To jest po prostu cudowne... wszystko. Opisy, treść, twój styl pisania. Po prostu idealnie. Masz talent i cieszę się, że to wykorzystujesz. I proszę cię, nie zmarnuj tego :3 Z niecierpliwością czekam na następny ;* - @BieberMyHun

    OdpowiedzUsuń